Spis treści
Cześć! Z tej strony DJ ze Śląska – człowiek, który w życiu widział więcej tańczących panien młodych niż większość salonów ślubnych ma sukien w ofercie 😉 I dziś porozmawiamy o sprawie z pozoru błahej, ale – uwierzcie – szalenie ważnej: czy Twoja suknia ślubna przetrwa parkiet?
Bo ślub to nie tylko przysięga i zdjęcia. To też pierwsze pląsy, szalony taniec z wujkiem do „Miłość w Zakopanem” i skakanie z przyjaciółkami do hitów lat 2000. I dobrze by było, żeby Twoja suknia nie była wtedy… przeszkodą.
Wybierając suknię ślubną, każda panna młoda ma w głowie jeden cel: wyglądać jak milion dolarów. I słusznie! Ale często w tym pięknym marzeniu umyka bardzo istotna kwestia – czy w tej sukni da się tańczyć, siedzieć, schylić, usiąść na krześle czy zjeść deser bez ryzyka uduszenia się gorsetem?
Z doświadczenia mogę powiedzieć: nie każda spektakularna suknia nadaje się na wielogodzinną zabawę weselną. A szkoda byłoby zrezygnować z dobrej zabawy tylko dlatego, że koronkowy rękaw wbija się w pachę albo tren ciągnie się przez pół sali, potykając wszystkich w promieniu pięciu metrów.
Na podstawie dziesiątek wesel, które prowadziłem, mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że suknia ślubna idealna na parkiet to ta, która:
Oczywiście każda panna młoda jest inna – i każda suknia też. Ale są trzy typy krojów, które najczęściej sprawdzają się na weselnych parkietach. Pozwól, że przedstawię moich faworytów – w wersji DJ-owsko-praktycznej.
Lekkie, zwiewne materiały, elastyczne koronkowe góry, szerokie spódnice bez tiulu – to złoto dla tancerek. Nie ciągną się po ziemi, nie potrzebują podpięcia i pięknie wirują w ruchu.
Plusy:
– Super wygodne, lekkie, dobrze oddychają.
– Nadają się zarówno na parkiet, jak i na letnie wesele w stodole czy ogrodzie.
Minusy:
– Nie dają efektu „księżniczki” – co dla niektórych może być wadą.
To klasyka, która nigdy nie wychodzi z mody. Góra dopasowana, dół rozszerzany – świetnie się układa, nie krępuje nóg, daje elegancję bez kilogramów tiulu.
Plusy:
– Dobrze trzyma się ciała, ale nie ściska.
– Można łatwo podpiąć tren i schować halkę.
Minusy:
– Cięższe modele mogą nieco męczyć w upalne dni.
Wiele panien młodych decyduje się na halkę z kołem – bo „łatwiej chodzić” i „ładnie wygląda”. Tyle że koło na parkiecie może być jak pułapka. W tańcu może podskakiwać, wbijać się w łydki, a nawet… spaść.
Moja rada? Jeśli musisz mieć halkę z kołem – upewnij się, że dobrze trzyma się ciała i jest elastyczna. Albo jeszcze lepiej – postaw na suknię bez koła i z naturalnie układającym się dołem.
Coraz więcej panien młodych decyduje się na dwie kreacje – jedną do ceremonii i zdjęć, drugą do zabawy. I muszę powiedzieć, że to rozwiązanie sprawdza się świetnie.
Druga suknia – często lżejsza, krótsza (np. midi) lub wręcz inspirowana kombinezonem czy nowoczesnym garniturem – pozwala na pełną swobodę ruchów. Znika problem trenu, halki, gorsetu.
Czy warto? Jeśli masz budżet i ochotę – zdecydowanie tak. Parkiet Ci podziękuje 😉
Żeby nie było zbyt różowo – czas na trochę DJ-owskich historii z życia wziętych. Oto, czego naprawdę lepiej unikać:
Oto moje DJ-owskie złote rady:
To pytanie warto sobie zadać jeszcze przed zakupem. Bo choć ślub to piękna uroczystość, to wesele to czysta zabawa. A na parkiecie wszystko może się zdarzyć – od tańca na stole po pogo z drużbami.
Niech Twoja suknia będzie Twoim sprzymierzeńcem, a nie przeszkodą. I pamiętaj – DJ też lubi, jak panna młoda może poszaleć w rytmie ulubionych hitów!